Borelioza i kleszczowe zapalenie mózgu (KZM)

 Borelioza i kleszczowe zapalenie mózgu (KZM)
Wraz ze słoneczną i ciepłą aurą w lasach, parkach i na łąkach uaktywniają się kleszcze. Spacer, piknik  albo wakacje pod namiotami  mogą mieć bardzo przykre skutki.
Kleszcze roznoszą wiele groźnych chorób, z których najważniejsze są dwie: kleszczowe zapalenie mózgu (KZM) oraz borelioza.
- Główna różnica między boreliozą a KZM, polega na tym, że borelioza ma świetną prasę. Bardzo dużo się o niej pisze, rzeczy prawdziwych i nieprawdziwych, wszyscy się jej boimy, często jest też demonizowana, co pozostawia w tyle KZM, które z medycznego punktu widzenia może być znacznie groźniejsze – podkreśla prof. Joanna Zajkowska z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.

Dlaczego kleszczowe zapalenie mózgu stanowi większe zagrożenie dla zdrowia?

Według ekspertów, po pierwsze dlatego, że w jego przypadku nie dysponujemy skutecznym leczeniem przyczynowym. Po drugie dlatego, że dotyczy ono ośrodkowego układu nerwowego.

- Borelioza występuje częściej i jest łatwiej wykrywalna, ale jest chorobą łagodniejszą, podatną na skuteczne leczenie antybiotykami. Tymczasem, kleszczowe zapalenie mózgu, które wywołuje wirus neurotropowy, leczymy tylko objawowo. Jeśli chodzi o wagę skutków i konsekwencji dla naszego zdrowia ta druga choroba jest dużo groźniejsza – mówi prof. Joanna Zajkowska.
 
Specjalistka ostrzega, że gdy wirus KZM dostanie się do ośrodkowego układu nerwowego to może wywołać m.in. zapalenie mózgu, opon mózgowych, rdzenia kręgowego czy też korzeni nerwowych.

- Jeśli układ odpornościowy jest słabszy, np. u osób starszych, to skutki zakażenia mogą być poważniejsze. Mogą nimi być np.: porażenie splotów barkowych, prowadzące do zaników mięśniowych i niepełnosprawności, utrata słuchu, zaburzenia równowagi, parkinsonizm czy uszkodzenie mięśni oddechowych. Leczenie polega tylko na rehabilitacji i wspomaganiu chorego w życiu z chorobą – mówi prof. Joanna Zajkowska.

Również u dzieci skutki KZM mogą być bardzo dotkliwe. W efekcie choroby, nierzadko zdarzają się napady drgawkowe i utrata przytomności.

- W przypadku niektórych małych pacjentów, pomimo iż zapalenie ustępowało, bez utraty słuchu, wzroku czy porażeń, to zdarzało się, że rodzice zgłaszali nam później, że po chorobie ich dzieci stały się jakby kimś innym. Na przykład ktoś, kto był wcześniej grzeczny i nie miał problemów w nauce stawał się agresywny, nabywał zaburzenia emocjonalne, kłopoty ze skupieniem się lub pamięcią. To dlatego, że mózg jest narządem bardzo delikatnym i podatnym na uszkodzenia. Niestety, jego uszkodzenie ma charakter trwały, a rehabilitacja może tylko pomóc zmniejszyć skutki – mówi dr hab. Ernest Kuchar z Kliniki Pediatrii z Odziałem Obserwacyjnym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Na szczęście, dzięki szczepieniom ochronnym można skutecznie zabezpieczyć się przed zachorowaniem na KZM.
 
- Szczepionka jest bardzo skuteczna, na 99 proc., ponieważ wirus KZM jest naprawdę mało skomplikowany. O jej skuteczności świadczy fakt, że na KZM praktycznie przestali chorować polscy leśnicy, po tym jak zostały wprowadzone w tej grupie zawodowej obowiązkowe szczepienia ochronne. Przeciwko KZM szczepi też wojsko, szkoły rolnicze i wielu pracodawców. To się naprawdę opłaca – podkreśla prof. Joanna Zajkowska.

Mimo to, według szacunków ekspertów, szczepienia przeciwko KZM nie cieszą się w Polsce zbyt dużą popularnością.

- W większości przypadków, po ugryzieniu kleszcza i zakażeniu człowieka wirusem KZM nie dzieje się nic. A to dlatego, że nasz układ odpornościowy generalnie dość dobrze radzi sobie z wirusami. Gdy nie poradzimy sobie z wirusem, mogą wystąpić pierwsze objawy zakażenia, najczęściej grypopodobne, w tym bóle głowy, łamanie w kościach i gorączka. I na tym choroba również może się zakończyć, jeśli układ odpornościowy na tym etapie poradzi sobie z zakażeniem – mówi prof. Joanna Zajkowska.

Zatem, profilaktyczne szczepienia przeciwko KZM powinny wykonywać, poza osobami zawodowo narażonymi na kontakt z kleszczami, przede wszystkim osoby z osłabioną odpornością.

Kto jest szczególnie narażony na tę chorobę i jej ciężki przebieg?

- Osoby starsze, osoby zmagające się z chorobami autoimmunologicznymi, onkologicznymi, a także po przeszczepach – podpowiada prof. Joanna Zajkowska.

Borelioza pod wieloma względami różni się od KZM. Po pierwsze, nie wywołują jej wirusy, tylko bakterie, a konkretnie krętki Borrelia. Po drugie, jak już wcześniej wspomniano da się ją wyleczyć – używając antybiotyków. Po trzecie, choroba ta daje inne objawy.

Charakterystycznym objawem boreliozy, który występuje u około 50 proc. zakażonych, jest charakterystyczny, czerwony, niebolesny, pierścieniowaty, wędrujący po skórze rumień, który z czasem zanika. Warto dodać, że może się on pojawić dopiero parę dni lub tygodni po ukąszeniu przez kleszcza. W początkowej fazie zakażenie może jednak przebiegać bezobjawowo.

- Wbrew powszechnej opinii, w przypadku boreliozy, rzadko zdarzają się bóle stawów – mówi prof. Joanna Zajkowska.

Aby zminimalizować ryzyko ukąszenia przez kleszcza warto znać ich zwyczaje. Na temat sposobu żerowania tych pajęczaków narosło niestety wiele mitów.

- Cały czas mamy do czynienia z mitem, że kleszcze spadają na nas z drzew, w związku z czym założenie kapelusza z szerokim rondem na spacer jest skutecznym sposobem ochrony przed nimi. To nieprawda, kleszcze czekają na żywicieli głównie w wysokich trawach i w krzakach. Warto dodać, że kleszcze są ślepe, nie reagują więc na żadne kolory, ale jeśli ubierzemy się na biało, to łatwiej możemy je zobaczyć i usunąć – mówi dr Marta Hajdul-Marwicz z Katedry i Zakładu Biologii Ogólnej i Parazytologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Specjalistka dementuje też mity na temat tego, że w Polsce żyje tylko kilka gatunków kleszczy.

- W Polsce występuje 19 gatunków rodzimych kleszczy. Najczęściej mamy jednak do czynienia z kleszczem pospolitym. Ponadto spotyka się u nas jeszcze gatunki zawlekane z innych krajów – mówi dr Marta Hajdul-Marwicz.

Według niej, jeszcze kilkanaście lat temu z kleszczami kojarzyły się Polakom głównie lasy mazurskie. Teraz większość z nas wie już, że tak naprawdę kleszcze można spotkać w całej Polsce.

- Każde dość wilgotne siedlisko, zwłaszcza to z krzewami i drzewami liściastymi, ale co najważniejsze z dostępem do żywicieli, którymi są zwierzęta, głównie jeleniowate oraz gryzonie, to miejsce w którym można spotkać kleszcze. Można je spotkać również w dużych miastach, zwłaszcza tych, przez które przepływają rzeki – ostrzega dr Marta Hajdul-Marwicz.

Na przykład w Warszawie sporo kleszczy żyje w Łazienkach Królewskich, w innych miejskich parkach, a także w stołecznym ZOO. Ekspertka tłumaczy, że wzdłuż doliny Wisły przemieszczają się zwierzęta, a wraz nimi kleszcze. Nieco bezpieczniej jest w parkach oddalonych od wody i z regularnie koszoną trawą.

- Nie ma się co łudzić, że jesteśmy bezpieczni. Powinniśmy wyrobić sobie nawyk. Gdy wracamy ze spaceru: od razu rozbieramy się, najlepiej w wannie, trzepiemy ubranie, oglądamy uważnie ciało, a ubranie pierzemy. U dzieci oglądamy całe ciało, a u dorosłych zwracamy uwagę najbardziej na granicę włosy-skóra, miejsca za uszami, na szyję, pachy, pachwiny, doły łokciowe, kolanowe i okolice intymne, czyli wszędzie tam gdzie skóra jest delikatniejsza, dobrze ukrwiona, gdzie jest cieplutko, przyjemnie i gdzie kleszcz może się wkleszczyć – radzi dr Marta Hajdul-Marwicz.

Na koniec dodajmy jeszcze tylko, że ludzi atakują nie tylko dorosłe kleszcze.

- Mamy trzy stadia rozwojowe: maleńkie larwy mające po pół milimetra długości, które całkiem dobrze sobie radzą z wgryzaniem się w ciało człowieka, np. w okolice pępka lub powieki. Są też nimfy, które są najbardziej zdeterminowanym do żerowania stadium rozwojowym tych pajęczaków. Są one w stanie przemieścić się nawet pod paskiem dobrze zapiętego stanika (spłaszczają się). Gryzą nas oczywiście również osobniki dorosłe, ale tylko samice. Na szczęście dość dobrze je widać – mówi dr Marta Hajdul-Marwicz.

- Przy wyciąganiu kleszczy nie należy ich niczym drażnić. Trzeba je możliwie szybko wyciągnąć ze skóry, np. tzw. kleszczkartą albo pęsetą – mówi dr Marta Hajdul-Marwicz.

Z usuwaniem kleszczy nie wolno zwlekać ani chwili.

- O ile wirusy KZM znajdują się w śliniankach kleszczy i są nam „sprzedawane” wraz z pierwszą porcją śliny, która nas znieczula przy ugryzieniu, to jednak bakterie wywołujące boreliozę (krętki Borrelia), przebywają w jelitach kleszczy. Potrzebują więc sporo czasu (do 48 godzin – przyp.red.), aby przeniknąć najpierw do ślinianek kleszcza, a potem do naszego organizmu. Mamy więc szansę je wyprzedzić, poprzez szybkie usunięcie kleszcza – mówi dr Marta Hajdul-Marwicz.

Pewnym pocieszeniem może być również fakt, że nie wszystkie kleszcze są nosicielami wspomnianych wyżej wirusów i bakterii.


Źródło: na podstawie zdrowie.pap.pl



Fot.: Pixabay