DZIECI W WIEKU PRZEDSZKOLNYM
W przypadku małych dzieci powinno się wytłumaczyć to w prosty i przystępny sposób najlepiej przez zabawę lub czytanie książeczek o tematyce medycznej. Należy unikać sformułowania „nie bój się”, gdyż przynosi to tylko odwrotny skutek i potęguje strach. Dziecko nie może zostać zaprowadzone do gabinetu lekarskiego, nie mając świadomości dokąd idzie. Ten element zaskoczenia spotęguje stres, a wizyta w tym miejscu będzie kojarzyła mu się zawsze z czymś nieprzyjemnym i spowoduje brak zaufania do rodzica.
DZIECI W WIEKU OD 6-10 LAT
W przypadku starszych dzieci nie powinno się zagłębiać w zbyt dokładne opisywanie całego spotkania i unikać zbyt drastycznych obrazów, gdyż wyobraźnia w tym wieku jest zazwyczaj bardzo wybujała. Ważnym elementem jest jednak nieokłamywanie odnośnie do przebiegu wizyty, czasu jej trwania oraz (gdy pada takie pytanie) o możliwych dolegliwościach bólowych. Należy wyjaśnić to ostrożnie i z wyczuciem oraz ustalić wtedy, w jaki sposób dziecko będzie mogło o tym poinformować. Odpowiednia atmosfera w gabinecie lekarskim oraz umiejętne podejście do pacjentów, tak by czuli, że są rozumiani, a i ich uczucia są ważne, pozwoli na pewno zminimalizować lęk. Tylko dzięki takiej postawie dorosły może nawiązać kontakt z dzieckiem, wytworzyć klimat wzajemnej akceptacji i dzielić się z nim swoją wiedzą. Proces oswojenia z nowym otoczeniem i zaufanie nowo poznanej osobie wymaga czasu. Nie może być tu miejsca na manipulację. Idealna relacja opiera się na dwustronnej komunikacji, ponieważ nie wystarczy tylko mówić, trzeba jeszcze potrafić uważnie słuchać. Dostrzeganie oraz chwalenie pozytywnych zachowań dzieci jest naprawdę istotną kwestią, gdyż wyzwala w nich motywację do ich powielania. Niezbędna jest także umiejętność radzenia sobie z trudnymi emocjami, które się często pojawiają podczas wizyty np. z rozżaleniem, gniewem i niepokojem. W tym wypadku rola mamy i taty jest nie do przecenienia. Dziecko ma niezwykłą zdolność wyczuwania emocji rodziców, które mu się udzielają. Niedopuszczalne są krzyki i używanie siły, by wymusić posłuszeństwo. Obraz rozgniewanego rodzica oraz doznanego wtedy upokorzenia będzie powracać przy okazji kolejnych spotkań z pediatrą. Natomiast spokój i opanowanie mają zbawienny wpływ - wizyta staje się przyjemniejsza, a badanie łatwiejsze dla lekarza.
NASTOLATKI
Zachowanie nastoletnich pacjentów w gabinecie jest bardziej złożone. Zależy ono m.in. od rozwoju psychologicznego, czynników emocjonalnych, wcześniejszych doświadczeń związanych z wizytami lekarskimi oraz oczywiście od relacji z rodzicami. Zarówno lekarz, jak i rodzic powinni wyzbyć się protekcjonalnego podejścia do dorastających dzieci. Szczególną niebezpieczną tendencję w tym kierunku przejawiają niektóre matki, które nieświadome swego zachowania utrudniają przebieg wizyty oraz postawienie diagnozy. Nie pozwalają nawiązać kontaktu lekarzowi z pacjentem, przyczyniając się przy okazji do pogarszania relacji ze swym dzieckiem. Wspaniały przykład takiej postawy zilustrowała w swej książce „Komunikacja lekarz – pacjent” dr hab. Maria Nowina Konopka, profesor UJ. Opisała przypadek rodzica, który od wejścia do gabinetu przejmuje całkowicie inicjatywę. Zajmuje miejsce przy lekarskim biurku, nie dopuszcza dziecka do głosu i w jego imieniu udziela wszelkich informacji. Gdy udaje się skłonić nastolatka do odpowiedzi na jakieś pytanie, jego matka natychmiast przerywa lub poprawia każde słowo, wzmagając w nim uczucie bezradności. Często takie zachowanie idzie w parze ze skłonnością do wyolbrzymiania problemów. Przelotne bóle głowy w relacji matki zmieniają się w straszne migreny, a zadrapania w okropne rany. Przesadnie dbając o bezpieczeństwo dziecka, koncentruje ona jego uwagę wyłącznie na potencjalnych zagrożeniach, a nie na tym jak je eliminować. To wspiera tylko postawę lękową i wpływa na niskie poczucie własnej wartości nastolatka. Przejawia się to w efekcie niechęcią do kontaktów społecznych, pasywnością i nieśmiałością. Pojawia się błędne koło, bo dziecko, które nie może o sobie w żaden sposób decydować staje się zupełnie niesamodzielne, a to stanowi dla matki powód do sprawowania nad nim ciągłej kontroli. Lekarz, aby zdobyć jej zaufanie i nawiązać kontakt z nastoletnim pacjentem znajduje się w trudnej sytuacji. Nie może całkowicie zmarginalizować jej udziału w wizycie, jak również nadmiernie forsować nawiązania relacji z dzieckiem. Zdaje sobie także sprawę, że krytykując nadopiekuńczość i dysfunkcyjne zachowania matki, skłoni ją raczej do zmiany pediatry, niż do zmiany charakteru.
Izabella Chrzanowska
Źródło: Maria Nowina Konopka „Nadopiekuńcza matka”. W: „Komunikacja lekarz – pacjent”,
Teoria i Praktyka, IDMiKS UJ, Kraków 2016, s. 156-160.