Czy zdrowa żywność jest zawsze zdrowa?

Czy zdrowa żywność jest zawsze zdrowa?

Prawie każdy hipermarket ma wydzieloną specjalną alejkę lub przynajmniej półkę opatrzoną szyldem „zdrowa żywność”. Rodzi się jednak w związku z tym pytanie: czy pozostała żywność w sklepie nie jest zdrowa?

Wielu dietetyków i biochemików uśmiecha się pod nosem mijając sklepy lub półki ze „zdrową żywnością”. Zdają sobie bowiem sprawę z tego, że oferowane tam np. ekologiczne ciasteczka nie są wcale zdrowszą alternatywą od „zwykłych ciasteczek” tylko dlatego, że zostały wyprodukowane z ekologicznej mąki i ekologicznego, brązowego cukru trzcinowego. Podobnie jest w przypadku ekologicznych paluszków z dodatkiem np. różowej soli himalajskiej oraz wielu innych artykułów spożywczych.

Kolejny przykład to coraz bardziej popularne batoniki na bazie bakalii, w tym zwłaszcza suszonych owoców (np. daktyli) albo batoniki słodzone miodem. Są one często reklamowane jako produkty „bez dodatku cukru”, dietetyczne, bezglutenowe, wegańskie, „bez laktozy”, etc. Czy jednak są naprawdę takie zdrowe, skoro oprócz cennych składników, m.in. błonnika oraz mikroelementów, zawierają też stosunkowo dużo kalorii, a także najczęściej charakteryzują się wysokim indeksem glikemicznym?

Z dietetycznego, jak też i biochemicznego punktu widzenia, cukier to po prostu cukier - czyli sacharoza, która składa się z glukozy i fruktozy (niezależnie od tego czy cukier jest biały, brązowy czy ekologiczny), a sól to sól (czyli przede wszystkim chlorek sodu). Ich wpływ na organizm jest więc generalnie zawsze taki sam, niezależnie od tego czy cukier został wyprodukowany z buraka czy też z trzciny, a sól czy ma barwę białą, szarą lub różową. Nadmiar cukru i soli w diecie, niezależnie od ich pochodzenia czy też wyglądu, zawsze jest dla zdrowia niekorzystny.
 
Podobnie jest z tłuszczem. Medycy od lat apelują, aby wystrzegać się nadmiaru tłuszczów, przede wszystkim tych nasyconych i tzw. tłuszczów trans. Tymczasem w sklepach ze „zdrową żywnością” półki wręcz uginają się m.in. od oleju kokosowego, który promowany jest jako bardzo zdrowy (tzw. „superfood”).

„Olej kokosowy nie zawiera najważniejszych kwasów tłuszczowych: omega-3, których niedobór faktycznie jest zauważalny w diecie Polaków. Olej ten pozbawiony jest także witamin i składników mineralnych (zawiera jedynie niewielkie ilości witaminy K). To praktycznie czysty tłuszcz, a w ponad 83 proc. nasycony kwas tłuszczowy (podczas gdy masło ma go tylko 63 proc., łój 50 proc., a smalec zaledwie 39 proc.), który zwiększa ryzyko chorób układu krążenia i pewnych nowotworów” – pisze dr Hanna Stolińska, dietetyk kliniczny, w swojej najnowszej książce pt. „Zakłamane jedzenie”. 

Obok oleju kokosowego można też znaleźć na półce ze zdrową żywnością ekologiczne, wielowarzywne chipsy, które są jednak smażone na głębokim tłuszczu i oczywiście solone. Tymczasem specjaliści ds. żywienia od lat przekonują, że wbrew powszechnej opinii, to wcale nie tzw. numery „E” w żywności (pod którymi kryją się różnego rodzaju dodatki, np. przeciwutleniacze, stabilizatory czy barwniki) są najgroźniejsze dla naszego zdrowia, lecz właśnie nadmiar soli, tłuszczu i cukru!

Każdy świadomy konsument powinien zdawać sobie sprawę z tego, że o tym, czy dany produkt jest zdrowy decyduje nie fakt, w którym miejscu czy też pod jakim szyldem jest on oferowany, lecz przede wszystkim to, jaka konkretnie jest jego wartość odżywcza oraz skład. A takie informacje, zgodnie z wymogami prawa, są podawane na etykietach większości artykułów spożywczych znajdujących się w masowym obrocie. 
 
Dzięki temu konsument ma szansę sprawdzenia, co dokładnie wkłada do swojego koszyka i podjęcia świadomej, optymalnej dla siebie decyzji zakupowej. Oczywiście pod warunkiem, że  jednym z priorytetów, jakimi się kieruje, jest zdrowe żywienie siebie oraz swoich bliskich. Godnym polecenia źródłem wiedzy na ten temat jest portal internetowy Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej.


Źródło: na podstawie zdrowie.pap.pl 

Fot.: Pixabay